Imponujące plątaniny korzeni? Macki wijącej się po dnie morza ośmiornicy? Rozciągnięte serpentyny? A może grube pukle włosów, które potargał wiatr? Wy też jesteście ciekawi, co takiego zainspirowało koreańskiego designera o egzotycznie brzmiącym nazwisku Chul an Kwak? Gwarantuję Wam, że najprawdopodobniej bardzo się zdziwicie.
Stoliki zaprojektowane przez Koreańczyka, nazwane przez niego R.N.I., to i meble, i dzieła sztuki w jednym. Nie można bowiem odmówić im ani artyzmu, ani walorów użytkowych. Choć nie są może jakoś wyjątkowo funkcjonalne, to na pewno świetnie spiszą się w niejednym nowoczesnym mieszkaniu. Wydaje mi się, że bez problemu można przy nich zasiąść czy też położyć coś na ich blacie. Dlatego też nie zaliczam tego projektu do tych z serii “sztuka dla sztuki”.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia stolików, od razu przyszły mi do głowy macki ośmiornicy. W wyglądzie mebli można doszukać się też innych rzeczy. O kilku z nich napisałam we wstępie. A co tak naprawdę zainspirowało Koreańczyka? Uwaga, uwaga: były to… pędzące konie! Przyznam, że choćbym myślała kilka lat, nie wpadłabym akurat na to. A Wam z czym kojarzą się te stoliki?